Deflacja – nowy termin, nowe słowo odmieniane w mediach, zapoznajemy się z nim od kilkunastu miesięcy. Deflacja to w ekonomii zjawisko spadku cen nominalnych towarów i usług, a przede wszystkim indeksów statystycznych, które syntetycznie odwzorowują poziom i zmiany cen.
Konsument mający do czynienia z deflacją – powie: jest dobrze, kupię taniej, mogę kupić więcej, albo zaoszczędzić.
Producent, wytwórca taniejącego dobra – powie: jest niedobrze, zarobię mniej, mniej zaoszczędzę, mniej zainwestuję.
Producent, nabywający tańszy surowiec bądź półprodukt – powie: jest świetnie, zarabiam więcej, mogę więcej skonsumować, zaoszczędzić, zainwestować.
Ci spośród konsumentów, którzy mają stałe dochody – płace, renty, dodatki, np. 500 złotych na dziecko zdecydowanie uznają deflację za zjawisko korzystne. Z kolei ci, których dochody są zmienne i z reguły podążają za ruchem cen będą odmiennego zdania.
A co o deflacji sądzą pożyczkobiorcy, zadłużeni w bankach bądź instytucjach kredytowych? Oni z reguły z niepokojem obserwować będą rozwój wypadków, gdyż ewentualny spadek ich dochodów utrudni, a być może nawet uniemożliwi spłatę niezmiennych przecież rat kapitałowych.
Skoro tak różne są reakcje na deflację spróbujmy odpowiedzieć na pytanie dla ekonomisty podstawowe – jakie są przyczyny tego zjawiska? Zacznijmy od najważniejszych, najstarszych i ogólnoświatowych.
Deflacja to zjawisko nie nowe. Wiek XIX w gospodarce europejskiej, w okresie tzw. rewolucji przemysłowej charakteryzował spadek cen czyli deflacja. Jej główną przyczyną, która ze wzmożoną mocą dała o sobie znać na przełomie XX i XXI wieku jest bardzo szybki wzrost wydajności pracy wynikający z postępu technicznego: automatyzacji, komputeryzacji, nowoczesnych systemów informatycznych i komunikowania się. Wzrost wydajności pracy skutkuje spadkiem kosztów produkcji oraz zwielokrotnieniem jej skali, co prowadzi właśnie do spadku cen.
Drugą przyczyną deflacji, nazwijmy ją od kraju pochodzenia „na wzór japoński” jest dyscyplina społeczna, model kulturowy polegający na bardzo silnej tendencji do oszczędzania i nie wydawania znacznej części dochodów z pracy. Ta postawa większości społeczeństwa japońskiego na długie lata zahamowała dynamikę gospodarczą.
Kolejnym przykładem przyczyny deflacji jest zjawisko ekspansji kredytowej, która miała miejsce w Stanach Zjednoczonych pod rządami Billa Clintona, gdy bez trudu uzyskiwano w bankach środki na zakup domów i nieruchomości, których ceny w związku z tym rosły w przyspieszonym tempie, by po osiągnięciu apogeum, czyli wypłacalności klientów skutkować gwałtownym załamaniem cen i obrotu właśnie domami i nieruchomościami.
Przykład Stanów Zjednoczonych ukazał jednocześnie, że deflacja może być efektem nowego ukształtowania się relacji między realną, towarowo-pieniężną sferą gospodarki a uniezależniającą się od niej sferą finansowo-spekulacyjną. Obserwujemy ogromny, sztucznie wykreowany kapitał finansowy, który krąży, możemy powiedzieć „w obiegu zamkniętym”, nie obsługując sfery wymiany towarowej, który jednocześnie przyciąga pieniądz funkcjonujący na realnym rynku czym przyczynia się do niedoboru tego pieniądza i spadku cen.
Kiedyś inflacja, a dziś deflacja zaczyna pełnić także rolę mechanizmu podziału, alokacji i realokacji wytworzonej nadwyżki między grupami społecznymi, narodami i państwami. To zjawisko nowe i mające często podteksty polityczne, czego przykładem jest obserwowany obecnie spadek cen surowców na świecie.
Jakie są przyczyny deflacji w Polsce i które z nich uznamy za korzystne, a które przeciwnie?
Z pewnością spadek cen importowanych przez nas surowców energetycznych to zjawisko pozytywne, ale już spadek cen żywności wywołany embargiem rosyjskim i ukraińskim, choć cieszy konsumentów, to mocno niepokoi rolników i przemysł rolno-spożywczy.
Są także przyczyny deflacji w Polsce, które należy, jeśli nie zlikwidować, to radykalnie ograniczyć.
Za pierwszą i najważniejszą uznaję legalny i nielegalny wywóz kapitału z Polski, głównie przez firmy i banki zagraniczne, którego to rozmiary szacuje się na 80-100 miliardów złotych rocznie. To są realnie wywiezione z Polski pieniądze, które powinny być tu inwestowane, bądź oszczędzane służąc jako kredyt, trafiając na rynek.
Drugim zjawiskiem, które sprzyja deflacji jest szybki rozrost szarej i czarnej strefy, która posługując się i obracając legalnym pieniądzem, sama będąc nielegalna, wywołuje efekt „wypłukiwania” pieniędzy z rynku.
Trzecim czynnikiem sprzyjającym deflacji jest wywóz dewiz przez liczoną już w setkach tysięcy populację Ukraińców, którzy przyjechali do Polski „za chlebem”. Dochody z pracy w złotówkach starają się oni nie wydać na rynku, a maksymalnie zaoszczędzić, zamienić w kantorach na dolary i wywieźć. To jest właśnie zjawisko „odsysania” pieniądza z klasycznej cyrkulacji: pieniądz – towar – pieniądz, co skutkuje odkładaniem się wytworzonych produktów w magazynach i wymusza spadek cen.
Wymienione powyżej zjawiska powinny być wnikliwie analizowane przez rząd i Narodowy Bank Polski i należy im z całą stanowczością przeciwdziałać. Tak niestety się nie dzieje, co dowodzi, że ani rząd, ani tym bardzie Narodowy Bank Polski nie działają w imię naszych podstawowych interesów. Co gorsza, Narodowy Bank Polski swą polityką emisji pieniądza, a mówiąc dokładniej polityką ograniczającą emisję pieniądza wyłącznie do wymiany dewiz na złotówki powoduje rosnący niedobór gotówki i kredytu, a w efekcie deflację i nadmierne bogacenie nielicznych, ubożenie wielu.
Sumując: powinniśmy przestrzec polskich przedsiębiorców, że o ile nie zmieni się i to radykalnie polityka Narodowego Banku Polskiego i rządu, zjawisko deflacji może okazać się trwałe. A wtedy skorzystają na nim tylko ci przedsiębiorcy, którzy przetrwają i znajdą w sobie pomysł na obniżenie kosztów i inwestycje. W myśl zasady – „co cię nie zniszczy, to cię wzmocni”.
Dla budżetu państwa jednakże długookresowa deflacja to ogromne zagrożenie nie wykonania dochodów budżetu, ze wszystkimi stąd wynikającymi konsekwencjami. A przypomnę, że w projekcie budżetu na ten rok rząd zakłada poziom inflacji 1,7%. Spadek cen towarów i usług oznacza spadek dochodów podatkowych zarówno z podatków bezpośrednich, jak i pośrednich, gdy jednocześnie przedstawiony został program ogromnego wzrostu wydatków socjalnych.
Sądzę, że już pora odpowiedzialnie i z całą powagą przemyśleć jak rozwiązać problem deflacji w Polsce.