Poseł Ziemi Radomskiej

Dariusz Grabowski dwukrotnie uzyskiwał mandat poselski z okręgu radomskiego: w 1997 r. i 2001 r. Zawsze podkreśla, że Radom to dla niego miasto wyjątkowe

– Dlaczego jako jedyny miejscowy poseł zagłosował Pan w 1998 r, przeciwko degradacji Radomia do roli powiatu?

Nadal uważam odebranie Radomiowi statusu stolicy województwa, którym cieszył się przez ćwierć wieku, za poważny błąd. Dlatego zagłosowałem przeciw tej decyzji. Dużo bliższa pozostawała mi ówczesna koncepcja PSL nadania rozległych uprawnień samorządowych istniejącym województwom, by nikomu niczego nie odbierać.

– Na niedawnej konferencji wskazał Pan, że Radom zapoczątkował historyczną przemianę, wybijanie się Polaków na wolność i niepodległość. Bez protestu radomskich robotników przeciw drastycznym podwyżkom cen w czerwcu 1976 r. nie byłoby późniejszych o ponad cztery lata strajków i porozumień sierpniowych?

Przypomnę, że to ja jestem autorem uchwały Sejmu upamiętniającej radomskie protesty w 25. rocznicę wydarzeń w Radmiu i Ursusie w roku 2001. Pracownicy z Radomia utorowali drogę gdańskim stoczniowcom. Bez ich protestu wielomilionowy ruch „Solidarności”, podziwiany w całym świecie, nie stałby się możliwy. W odpowiedzi na strajk i demonstracje uliczne na Radom spadły straszne represje, ale warto zwrócić uwagę, że przy tak wysokiej cenie, jaką zapłaciły wówczas miasto i region – był to jednak protest zwycięski. Na konferencji prasowej niemal w przeddzień 39 rocznicy Sierpnia 80 powiedziałem, że w mojej ocenie Radom powinien stać się miejscem spotkań ludzi, dla których patriotyzm ma konkretną treść.

– Jak więc teraz to upamiętnić?

– Tak, żeby zyskali na tym mieszkańcy. Powinno tu powstać wielkie, interaktywne centrum kultury,  wykorzystujące najnowocześniejsze technologie, pozwalające wręcz uczestniczyć w wydarzeniach sprzed lat. Francuzi potrafią budować takie rzeczy, weźmy Centrum im. Georgesa Pompidou, które kiedyś szokowało rurami na wierzchu, a teraz stanowi żelazny punkt wyprawy do Paryża. Jestem przekonany, że nam może to wyjść jeszcze lepiej, polscy architekci, artyści i wizjonerzy są cenieni w świecie, przykładem Robert Konieczny i Krystyn Olszewski – projektant najpiękniejszego lotniska na świecie w Singapurze.

– Dlaczego w 1997 r, kiedy pierwszy raz został Pan posłem, zdecydował się Pan kandydować właśnie z Radomia?

–  Współpracowałem od wielu lat z Janem Olszewskim, wcześniej doradzałem mazowieckiej Solidarności. Trwała walka o utrzymanie miejsc pracy. Angażowałem się w obronę zakładów, doradzałem przedstawicielom ich załóg. W Radomiu problemów było szczególnie dużo, bo to przecież miasto przemysłowe, w dodatku ukarane przez władze za 1976 rok.  Taki wybór okręgu był dla mnie naturalny. Toczyła się przecież walka o uratowanie Łucznika i wielu innych zakładów. Zabiegałem o zamówienia państwowe dla fabryk zbrojeniowych, o miejsca pracy dla robotników likwidowanych zakładów. Uczestniczyłem w protestach ulicznych, żeby pracownicy wiedzieli, że nie są sami. Zapraszałem związkowców do Sejmu a później do Parlamentu Europejskiego. W wydanej niedawno mojej książce „Myśląc o Polsce” znajdzie Pan moje zdjęcie z przewodniczącym Regionu Ziemia Radomska NSZZ Solidarność Zdzisławem Maszkiewiczem, z robotnikami podczas demonstracji. Zawsze nam się świetnie współpracowało w obronie praw pracowniczych. Szczególnie dumny jestem z nagrody Solidarności Ziemi Radomskiej.

Równie dobrze zna Pan „młody Radom”?

Pewnie nie tak dobrze, jak bym chciał, ale radomska młodzież mnie urzeka. Mimo problemów ekonomicznych miasta poziom radomskich szkół jest bardzo wysoki. To zasługa nauczycieli, ale też wspaniałej młodzieży i rodziców. Było dla mnie nie lada frajdą, kiedy wykładałem ekonomię w Wyższej Szkole Handlowej. Z szacunkiem patrzyłem na tych młodych ludzi, którzy często prosto z pracy przyjeżdżali na zajęcia. Bywało, że ze zmęczenia przysypiali… Ale walczyli o siebie, o swoje wykształcenie. To ważne. Ja, mówiąc slangiem młodego pokolenia – mam dla nich „szacun”.

– Radom to dla Pana coś więcej niż okręg wyborczy?

–  Niezwykle szanowałem biskupa Jana Chrapka, zażyłość z nim wciąż poczytuję sobie za zaszczyt, wielka szkoda, że przedwcześnie go zabrakło. Pamiętam doskonale jak w radomskiej katedrze Ksiądz Biskup zwracał się do wiernych. Mówił, że to tu, na Ziemi Radomskiej, w niedalekim Czarnolesie za sprawą Jana Kochanowskiego powstał najpiękniejszy do dziś wzór mowy polskiej. Radomianie mogą zawsze o tym pamiętać, to powód do chwały. Dziś jego misję podjął i kontynuuje biskup Henryk Tomasik. To postać, za którą radomianie powinni dziękować Opatrzności.

Dla mnie Ziemia Radomska to miejsce szczególne, odbyłem tu mnóstwo wspaniałych spotkań z ludźmi i wiele się od nich nauczyłem. A jeśli czasem zdarza się pomóc – to tym lepiej…