„Wolność nie jest Polakom dana, jest zadana” – to cytat, a jednocześnie przesłanie przekazane nam przez Jana Pawła II.
Wolności należy nie tylko bronić, ale przede wszystkim ją umacniać. Fundamentem wolności we współczesnym świecie jest własność. Nie chodzi tu o posiadanie dóbr konsumpcyjnych, gadżetów, a posiadanie dóbr kapitałowych, które pozwalają pomnażać zasoby. Czym dzisiaj są dobra kapitałowe? To głównie pieniądze, akcje, udziały, nieruchomości, ziemia, przedsiębiorstwa, banki, a nade wszystko patenty, wynalazki i wiedza. Na tak rozumianej własności wspiera się ekonomiczna wolność. Ona z kolei jest podstawą wolności rozumianej jako swoboda, prawo, przywilej, ale też obowiązek wyboru.
Przedsiębiorcy dla których wolność jest jak tlen rozumieją, że własność i wybór to dwie składowe ich tożsamości.
Polacy po odzyskaniu wolności w 1989 roku utracili ogromny majątek. Zniknęły wielkie fabryki, upadły mniejsze i większe firmy, przedsiębiorstwa handlowe i usługowe. Znaczna część najcenniejszych, najbardziej dochodowych składników majątku narodowego przeszła w ręce kapitału zagranicznego. Wtedy troską Polaków było mieć pracę, przetrwać. Troską Polaków było „być”, a nie „mieć”. O wybiciu się na własność mogły marzyć tylko jednostki, a nie naród.
Miarą, jak bardzo osłabliśmy, skarleliśmy są trzy elementy: zapaść demograficzna, zadłużenie państwa i narodu oraz siła i miejsce polskiej przedsiębiorczości.
Ubyło nas w kraju ponad 2,5 miliona. W ciągu 40 lat wyemigrowało z Polski około 4 miliony Polaków. To tak, jakby przez 10 lat nie było przyrostu naturalnego. Dziś jesteśmy starzejącym się społeczeństwem, w którym do 2050 roku ubędzie kolejne 3-5 milionów obywateli.
Przez 30 lat wolnej Polski państwo i naród zadłużyły się na setki miliardów złotych. Zadłużenie państwa przekroczyło bilion (1000 miliardów) złotych. Zadłużenie gospodarstw domowych – 700 miliardów złotych, zadłużenie przedsiębiorstw bliskie jest tym kwotom.
Poza wyjątkami, na dwa miliony firm w Polsce ponad 95% to firmy rodzinne, jedno bądź kilkuosobowe. Nie powstała żadna firma, marka, ani produkt, które mogłyby konkurować, a co dopiero dominować na rynkach światowych. Nie jesteśmy właścicielami ważnych patentów, wynalazków. Zatem nie wybiliśmy się na własność w rozumieniu i skali świata.
Czy ostatnie cztery lata przyniosły poprawę polskim przedsiębiorcom? Przeciwnie. Polska mała i średnia przedsiębiorczość, ale też duże firmy są w defensywie. Na prowadzonej z ogromną intensywnością polityce socjalnej rządu najwięcej zarobiły zagraniczne banki, zagraniczne sieci handlowe, importerzy. Większość z nich praktycznie nie płaci podatków w Polsce i zyski transferuje zagranicę. Ubywa polskich sklepów, w ciągu 10 lat ich liczba zmniejszyła się o około ¼ – do 300 tysięcy. Polskie przedsiębiorstwa produkcyjne i handlowe stają się coraz mniej konkurencyjne. Jednocześnie narasta strach przed opresyjnym ustawodawstwem i aparatem kontrolno-skarbowym państwa.
Władza chwaląc się swymi sukcesami w zwalczaniu oszustów i przestępców podatkowych do jednego worka wrzuca wszystkich przedsiębiorców tworząc wokół nich atmosferę podejrzliwości, nieuczciwości. Narasta poczucie strachu, wyobcowania.
Jednocześnie chwaląc się pokonaniem mafii watowskiej, która wydrenowała z polskiego budżetu około 200 miliardów złotych przez 10 lat, ani rząd, ani opozycja nie mówią głośno i dobitnie, że legalny transfer zysków, dywidend z Polski przez kapitał zagraniczny przekracza rocznie, powtórzmy – rocznie 150 miliardów złotych. Do tego dodać należy transferowane z Polski nielegalnie dziesiątki miliardów złotych przez obcokrajowców.
Należy zatem powiedzieć, że w tej wojnie na przetrwanie, na wybicie się na własność polscy przedsiębiorcy bez wsparcia państwa, polskich banków, a przede wszystkim bez solidarnego współdziałania całego społeczeństwa – przegrają.
Drugą składową wolności jest wybór. Czy powiększa się przestrzeń wyboru dla polskiego przedsiębiorcy? Niestety, tak nie jest. Na polskiej ziemi coraz większą rolę odgrywają wielkie zagraniczne koncerny i zmonopolizowane struktury po stronie dostawców i odbiorców. Polski przedsiębiorca jest często skazany na dyktat i nie ma wpływu na koszty, ani też na ceny wytwarzanych dóbr. Znikome są jego możliwości negocjowania warunków kredytu z bankami. W tym kontekście polityka rządu PiS co do urzędowego podnoszenia płacy minimalnej stanowi kolejne ograniczenie możliwości wyboru. Mając ograniczony fundusz płac przy jednoczesnym podwyższonym progu płacy minimalnej przedsiębiorca nie ma wielkiego wyboru co do stawek i relacji wysokości płac poszczególnych pracowników.
Ostatnie decyzje rządzących i ich przywódcy Jarosława Kaczyńskiego o urzędowym podnoszeniu płacy minimalnej to dowód lekceważenia i pogardy dla środowisk przedsiębiorców i wszystkich Polaków prowadzących działalność gospodarczą. Bo jak inaczej nazwać fakt, że w sprawie tak fundamentalnej, dotyczącej przedsiębiorców, zatem kilku milionów obywateli, podejmowane są decyzje bez zapytania, skonsultowania ich z tymi, których dotyczą. Tym bardziej, że ciężar tych decyzji dla wielu przedsiębiorców może oznaczać – być albo nie być. Takie zachowanie rządu ma swoje ogromne konsekwencje ekonomiczne, społeczne, polityczne. Takie zachowanie rządu to dzielenie społeczeństwa na ważnych i nieważnych, jak w wojsku – na „swój” i „obcy”.
To, co Polsce szkodzi najbardziej to podziały, narastające konflikty i nienawiść. Tymczasem działanie rządu tylko je pogłębia. Gdy cały świat jasno pokazuje, że toczy się wojna gospodarcza, w której państwa na pierwszym miejscu stawiają interes przedsiębiorców i wokół tego interesu jednoczą naród, u nas władza nie dość, że nie broni, to dzieli i skłóca.
Swoją decyzję o podwyżce płacy minimalnej rząd z nadania Jarosława Kaczyńskiego uzasadnia na dwa sposoby. Dzięki wyższej płacy minimalnej wymuszony zostanie wzrost płacy średniej i to pozwoli wytworzyć polską klasę średnią, czyli społeczeństwo dobrobytu. Moim zdaniem takie postawienie sprawy to herezja. Klasy średniej opartej na przedsiębiorczości nie buduje się wbrew niej, a z nią i dla niej. Koszty podwyżki płacy minimalnej w pierwszej kolejności poniosą polscy mali i średni przedsiębiorcy.
Drugi argument mówi, że wyższa płaca minimalna wymusi na polskich przedsiębiorcach (podobno zbyt „zanurzonych” w konsumpcji) inwestycje, modernizację i unowocześnienie firm. Według mnie takie inwestycje byłyby możliwe tylko wówczas, gdy znajdą się na nie środki, nisko oprocentowane kredyty bankowe. Takich w Polsce nie ma, a banki zagraniczne nie są zainteresowane kredytowaniem polskich przedsiębiorstw. Dziś kredyt jest trudno dostępny i drogi. Zwykle oznacza wstęp do przejęcia wiedzy o firmie przez bank, a tym samym zniewolenia kredytobiorcy.
Jakie będą konsekwencje podjęcia próby realizowania polityki „państwa dobrobytu” a’la Jarosław Kaczyński?
- Podrożeją usługi, w których zatrudniona jest ponad połowa Polaków.
- Pogorszy się konkurencyjność polskich firm wobec importerów, a także tyc przedsiębiorstw, które eksportują swoje towary.
- Wzrosną koszty produkcji rolnej i żywności.
- Nastąpi rozrost szarej strefy, w tym wzrośnie nielegalne zatrudnienie obcokrajowców.
- Polskie małe i średnie firmy będą bankrutować.
- Nastąpi przyspieszenie inflacji.
- Zubożeją: emeryci, renciści, niepełnosprawni, sfera budżetowa (urzędnicy, nauczyciele, służba zdrowia, służby mundurowe) samorządy terytorialne i szereg polskich rodzin.
Jeśli do tego dodać, że po wyborach, najpóźniej po nowym roku 2020 nastąpi znaczny wzrost cen energii (już dziś droższej w Polsce niż w Niemczech) i mediów – to jasnym się staje, że zagrożeń dla polskiej przedsiębiorczości, dla milionów Polaków gwałtownie przybędzie i będą one poważne.
Jarosław Kaczyński od lat powtarza „najpierw państwo, później własność” i dodaje: „jeżeli ktoś we współczesnej Polsce nie jest w stanie działać efektywnie, to po prostu powinien zająć się czymś innym”. Co więcej, w ostatnich przemówieniach twierdzi, że powstała już w Polsce „elita”, którą on uważa za predystynowaną, namaszczoną do rządzenia. A ja pytam – jak to się ma do fundamentalnego pytania postawionego przez premiera Jana Olszewskiego (miałem zaszczyt być jego doradcą ekonomicznym) – „Czyja Polska?” Ze słów Jarosława Kaczyńskiego wynika, że powinna ona należeć nie do narodu, a do sprawujących władzę polityczną oraz służb „tajnych, widnych i dwupłciowych”.
Dlatego nie dziwi, że swoją decyzję o podniesieniu płacy minimalnej Jarosław Kaczyński konsultował z Adamem Glapińskim, prezesem NBP wybranym głównie przez Prawo i Sprawiedliwość. Dla pana prezesa i jego współpracowników zarabiających ponad 60 tys. złotych miesięcznie problemy polskich przedsiębiorców, często pełnych troski jak przetrwać do końca miesiąca – to abstrakcja.
Dlatego nie dziwi, że na listach wyborczych do Sejmu i Senatu Prawa i Sprawiedliwości, ale także innych partii na czołowych miejscach nie znajdziecie Państwo przedsiębiorcy, kogoś kto od zera zbudował firmę, ekonomistów z dorobkiem naukowym. Po prostu są niepotrzebni. Po prostu są zbędni.
Dlatego środowisko przedsiębiorców prawdziwie polskich musi wybić się na własną reprezentację polityczną. Dlatego podpisaliśmy umowę o współpracy wyborczej, starcie w wyborach z list Polskiego Stronnictwa Ludowego. Polski przedsiębiorca wie i ceni polskiego rolnika jako właściciela i gospodarza. Polski rolnik to polski dom, rodzina, wiara, tradycja i ogromne historyczne zasługi. To nas łączy i jednoczy.
Program gospodarczy polskich przedsiębiorców w najważniejszych punktach sprowadza się do:
- Kwoty wolnej od podatku równej średniej płacy netto pomnożonej przez 12, co daje rocznie około 50 tysięcy złotych.
- Oszczędności Polaków powinny być wolne od opodatkowania – należy zlikwidować tzw. podatek Belki.
- ZUS dla przedsiębiorców powinien być dobrowolny.
- Dla firm o obrotach poniżej 2 milionów euro należy wprowadzić niski podatek przychodowy.
- Kapitał zagraniczny i kapitał polski powinien działać i być rozliczany według tych samych reguł.
- Należy wprowadzić ulgi inwestycyjne i zwolnienia podatkowe dla polskich inwestorów oraz Polaków wracających z emigracji i uruchamiających tu działalność gospodarczą.
- Należy dokonać abolicji podatkowej dla małych i średnich firm z tytułu zaległości wobec ZUS.
- Należy dokonać oddłużenia rolnictwa i powstrzymać egzekucje komornicze.
- Należy utworzyć Państwowy Instytut Kontroli Jakości Żywności i Dóbr Konsumpcyjnych – głownie importowanych.
- Należy zlikwidować bądź ograniczyć urzędy pracy.
- Należy utworzyć sieć banków małej i średniej przedsiębiorczości oraz banków komunalnych udzielających preferencyjnych kredytów inwestycyjnych dla polskich rolników i przedsiębiorców.
- Należy powołać do życia powszechny samorząd gospodarczy – organizację jednoczącą i reprezentującą wszystkich polskich przedsiębiorców, czyli tych, którzy rzetelnie i uczciwie tworzą bogactwo materialne i duchowe Polski, tu płacą podatki.
Wzywamy wszystkich polskich przedsiębiorców – w imię odpowiedzialności za własny dom i rodzinę, własną firmę i pracowników, Ojczyznę i Naród – idźcie do wyborów! Wybierajcie rozumem i sercem pamiętając, że na listach Polskiego Stronnictwa Ludowego są Wasi reprezentanci!