Test dla Prawa i Sprawiedliwości

Ustawa przygotowana przez polskich aptekarzy stawia sprawę jasno:

  • jeden właściciel może mieć maksimum cztery apteki
  • właściciel musi być farmaceutą
  • na jedną aptekę nie może przypadać mniej niż trzy tysiące osób

Celem, który postawili sobie autorzy ustawy jest przede wszystkim uchronienie przed bankructwem części spośród 14,6 tysiąca aptek działających w Polsce. Chcą także zapobiec wykupowi aptek i przejmowaniu rynku polskiego – szacowanego dziś na 35 miliardów złotych rocznie – przez spółki, głównie z udziałem kapitału zagranicznego. Docelowo autorzy projektu działają więc w trosce o dochodowość branży aptekarskiej i w konsekwencji wpływy podatkowe do budżetu państwa.

Dlaczego o tym piszę? Ktoś mógłby powiedzieć – to sprawa marginalna, jedna z wielu. Otóż nie drodzy moi. Ta sprawa, jej pomyślny bądź zły finał w sejmie to test, to sprawdzian, to chwila prawdy o intencjach i deklaracjach zestawionych z faktami i czynami rządu i rządzącej większości parlamentarnej.

Dlaczego? Otóż przeciw ustawie zawiązała się koalicja „oryginalna, liczna i śliczna”. Polska gościnność i uprzejmość nakazuje, by członków koalicji wymienić poczynając od… ambasad Stanów Zjednoczonych, Izraela, Kanady. Kolejne miejsca zajmują UOKiK w osobie prezesa Marka Niechciała, Polska Agencja Inwestycji i Informacji Zagranicznych w osobie prezesa Tomasza Pisuli, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców Konfederacja Lewiatan, wicepremier Mateusz Morawiecki.

Wszyscy oni przedstawili swe racje, by nie uchwalać ustawy „apteki dla polskich aptekarzy”. Nie będę przytaczał ich uzasadnień i argumentów. Pełne są sloganów o wolnej konkurencji, braku kapitału w polskich rękach, troski o konsumenta i wizerunek Polski w oczach zagranicznych inwestorów. Mówiąc wprost „dobra zmiana” puściła i odtworzyła starą, graną od 28 lat płytę.

Polscy przeciwnicy polskich aptekarzy, by uspokoić opinię publiczną nie zawahali się nawet zaniżyć udziału kapitału zagranicznego w polskim rynku aptekarskim . Według nich wynosi on około 4%, gdy same firmy zagraniczne przyznają się do ponad 8%.

Polscy przeciwnicy nie zauważyli też, że zagraniczne firmy  aptekarskie w Polsce wykazują stratę i nie płacą podatku CIT. Gdy cały obrót szacować można na dobrze ponad 30 miliardów złotych, branża aptekarska z tytułu podatku CIT zapłaciła około 30 milionów złotych (jedną tysięczną obrotu).

Dlatego całym sercem jestem z Ruchem Aptekarzy Polskich i jego założycielem Marcinem Wiśniewskim. Trzymajcie się! Dajecie znakomity przykład polskim przedsiębiorcom co oznacza: zmądrzeć, połączyć siły, zorganizować się.

A teraz okaże się, czy rząd PiS ma… to, co powinien mieć sprawne i na miejscu. Oby sprostał.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *