Powszechny Samorząd Gospodarczy – od tego trzeba zacząć

Rząd w pełnym składzie z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim na czele przedstawił dwa dokumenty. Jeden został nazwany Krajowym Planem Odbudowy, drugi to Polski Ład. Omówmy obydwa dokumenty poprzedzając analizę syntetycznym bilansem dokonań rządu w latach 2015-2020 i przypomnieniem, że już w roku 2017 ogłoszono tak zwaną Strategię na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Miała ona zdynamizować rozwój ekonomiczny a także zwiększyć udział polskich podmiotów w gospodarce, czyli używając języka propagandy rządu ,,zrepolonizować gospodarkę”.

A oto fakty. Tempo wzrostu PKB w latach 2016-2020 wyniosło 3,1% średniorocznie. Dla porównania w latach 1993-20215 tempo wzrostu wynosiło 4,2 %. Udział inwestycji w PKB miał wzrosnąć w roku 2015 z 20% do 25%, a spadł do poziomu 17,1% w roku 2020. Co szczególnie należy podkreślić i potraktować jako zjawisko negatywne – udział inwestycji zagranicznych sektora prywatnego wzrósł z 37% w 2015 roku do 45,4% w roku 2019. To firmy zagraniczne wytwarzają 15,7% PKB, zatrudniają 12,6% pracujących, realizują 63,4% eksportu z Polski oraz 60,6% importu do Polski . Fakty powyższe przekładają się na oficjalny transfer zagranicę dochodów kapitału obcego, który z około 90 mld złotych w 2015 roku wzrósł do 131 mld w roku 2020. Są to dane oficjalne, moim zdaniem znacznie zaniżone. Tak głośno reklamowana przez premiera „repolonizacja” a’la PiS ma zatem barwy nie biało-czerwone, a …

Dodajmy do tego projekty obiecywane przez premiera i jego propagandzistów: produkcję miliona aut elektrycznych, mieszkań, promów, program inteligentna kopalnia i inne a otrzymamy obraz długiej listy niezrealizowanych obietnic.

Natomiast konkretem, a nie zjawą okazały się działania instytucji i urzędów powiązanych z władzą na szkodę poważnych polskich firm. Przykładem Ursus, Fadroma, Autosan i inne. Tu zrobiono wiele, by je zniszczyć bądź przejąć za bezcen .

Argumenty podnoszone przez rządzących, że wzrosła konsumpcja, ograniczono biedę, poziom ubóstwa zestawić trzeba z faktem spadku liczby ludności o 172 tysiące, spadkiem liczby urodzin do 355 tysięcy, co jest dowodem, że program 500 plus swojej roli nie spełnił.

Sumując. Fakty dowodzą, że obietnice zawarte w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju nie zostały zrealizowane. Nie dziwi zatem, że premier Mateusz Morawiecki i jego propagandziści, by przykryć niewygodne fakty barwami ochronnymi, zgłaszają następne obiecanki, cacanki…

Uwagi o Krajowym Planie Odbudowy

Dokonajmy teraz analizy funduszy unijnych przyznanych Polsce na lata 2021-2027. Słynna billboardowo – medialna kwota 770 mld złotych ma dwie składowe. Jedna to udział w 7-letnim budżecie UE, która jest o blisko 100 mld złotych mniejsza od otrzymanej przez Polskę w latach 2014-2020. Udział ten negocjował premier Mateusz Morawiecki i taki wynik trudno uznać za sukces. Dlatego propagandziści PiS do kwoty budżetowej dodają pieniądze z funduszu stworzonego przez UE celem szybszego wyjścia z kryzysu i epidemii, a nazwanego Planem Odbudowy. Z funduszu tego mamy otrzymać 23,85 mld euro jako dotację i 12,1 mld euro w formie pożyczki. Razem będzie to 35,9 mld euro. Rząd nazwał ten fundusz Krajowym Planem Odbudowy. Jak ma się powyższa suma do tego, co otrzymali inni? Czy rząd wytargował dla Polski dużo? Włochy i Hiszpania otrzymały trzykrotnie więcej. Zestawmy wszystkie sumy. W latach 2021-2027 otrzymamy z UE łącznie (w zależności od zaliczenia poszczególnych kwot) 159-173 mld euro. Wpłacimy składkę członkowską około 45 mld euro. Do dyspozycji będziemy mieli zatem łącznie z kredytami około 115 – 125 mld euro. Nie można jednak zapominać, że fundusz odbudowy to 35,9 mld euro co w przeliczeniu na złotówki wynosi około 160 mld złotych. Rząd wrzucając wszystko do jednego worka zakłamuje rzeczywistość tworząc iluzje ogromnych środków na inwestycje, gdy tymczasem część budżetowa pieniędzy (około 80 mld euro) ma już swoich adresatów, przykładowo są to dopłaty do rolnictwa .

I tak fakty przeczą rządowej propagandzie. Nie mówmy więc o sukcesach i triumfach na europejskich salonach, zejdźmy raczej na ziemię. Jeśli do podanych liczb dodać bardzo rygorystyczny, kosztowny i niekorzystny dla Polski obowiązek likwidacji części energetyki węglowej to zamiast fanfar trzeba z troską myśleć jak rozwiązać piętrzące się problemy. Na pewno zacząć  trzeba od zdobycia się na odwagę i powiedzenia społeczeństwu prawdy. Rząd wybrał jednak przeciwieństwo prawdy czyli propagandę za wszelką cenę.

Większość środków z KPO ma zostać przeznaczona na inwestycje infrastrukturalne. Rząd mówi o autostradach, lotniskach, ale też czasem wspomina o polskich przedsiębiorcach. Najlepszym tego przykładem jest wywiad, którego udzieliła wiceminister rozwoju Olga Semeniuk, która poinformowała o ,,przygotowaniu Polskiego Inkubatora Rzemiosła – programu adresowanego do 300 tysięcy firm rzemieślniczych z rocznym budżetem w wysokości 10 mln złotych”. Nietrudno policzyć, że na jeden zakład rzemieślniczy wypadnie rocznie około 33 złote… bez komentarza.

O programie Polskiego Ładu

Z udziałem najważniejszych osób w państwie odbył się spektakl związany z prezentacją programu zatytułowanego Polski Ład. By uczynić go bardziej wiarygodnym politycy z Jarosławem Kaczyńskim na czele podpisywali na oczach widzów kartę papieru, której treści nie znamy.

Mówcy nie podali szczegółowych danych co uniemożliwi precyzyjną analizę ich  pomysłów. Ale już dziś możemy i powinniśmy dokonać wstępnej oceny projektu o nazwie Polski Ład .

Po pierwsze: dokument ten nie był w ogóle dyskutowany. Zakłada on centralizację władzy, skupienie decyzji makroekonomicznych i społecznych w wąskim gronie polityków i urzędników z pominięciem bezpośrednio zainteresowanych środowisk: przedsiębiorców, samorządowców, związkowców i innych. Jest on zaprzeczeniem tego, co nazywamy budową społeczeństwa aktywnego, współdecydującego i współodpowiadającego .

Po drugie: program nie podejmuje sprawy najważniejszej – zwielokrotnienia inwestycji  polskiego sektora prywatnego i przyspieszenia rozwoju gospodarczego tą drogą. Przeciwnie, jest adresowany do potencjalnych wyborców i ma charakter polityczny. Obowiązuje schemat dbania o tych, którzy mają niskie dochody zaś środki na sfinansowanie wzrostu dochodów powyższej grupy mają pochodzić z opodatkowania głównie samozatrudnionych, przedsiębiorców i ich pracowników. Jest to zatem polityka stymulowania wzrostu gospodarczego poprzez zwiększanie konsumpcji zamiast inwestycji. Efekty takich działań, o czym pisałem powyżej, to najniższe tempo wzrostu gospodarczego, jakie Polska miała w ostatnich 5 latach od odzyskania niepodległości.

Propozycje podatkowe rządu po dwakroć uderzają w polskich przedsiębiorców. Raz poprzez podniesienie składki zdrowotnej, choć przyznać trzeba, że przedsiębiorcy z reguły korzystają z prywatnej służby zdrowia nie oglądając się na NFZ. Drugi raz stracą poprzez oskładkowanie umów     cywilnoprawnych. Oznaczać to będzie, że pracownicy zatrudnieni na umowę zlecenie bądź umowę o dzieło, podobnie jak samozatrudnieni staną się drożsi.  Współpraca z nimi oznaczać będzie akceptację wyższych kosztów dla przedsiębiorcy. By dopełnić czary goryczy należy liczyć się z efektem inflacyjnym, który z opóźnieniem uderzy w przedsiębiorcę .

Po trzecie: rządzący zakładają, że wychodzenie z kryzysu a następnie rozwój ma się dokonać dzięki koncentracji inwestycji realizowanych przez budżet państwa, głównie w infrastrukturze, w odniesieniu do dużych i kosztownych projektów. Ponieważ inwestycje takie wymagają gwarancji bankowych od firm przystępujących do przetargów a polskie podmioty przy tej skali inwestycji gwarancji nie otrzymają, to oczywistym jest, że kontrakty staną się łupem zagranicznych spółek. Te z kolei zatrudnią polskich podwykonawców. Obcy zarobią sowicie, wiele się nie napracują a doświadczenie uczy, że zaniżą wypłaty polskim podwykonawcom.

Po czwarte: program zakłada, że polskie przedsiębiorstwa, głównie te, które ucierpiały wskutek kryzysu nie otrzymają żadnego wsparcia, ulg, zachęt celem odbudowy potencjału i zwiększenia udziału rodzimego kapitału w inwestycjach.

Po piąte: program nawet słowem nie wspomina o opodatkowaniu kapitału zagranicznego, którego dochody w Polsce są kolosalne, i co szczególnie bolesne, transferowane zagranicę na skalę znacznie przekraczającą oficjalne dane. Jeśli dodamy, że zwiększone w wyniku programu podatkowego dochody grup niezamożnych trafią w dominującym stopniu (niezamożni nie oszczędzają , cały dochód wydają na bieżącą konsumpcję) do wielkich sieci handlowych będących w rękach kapitału zagranicznego – to otrzymamy odpowiedź na pytanie, komu rząd robi dobrze. O trosce władzy o kapitał zagraniczny, który prawie nie płaci podatków najlepiej świadczy fakt głosowania posłów PiS w Parlamencie Europejskim przeciwko opodatkowaniu tzw. firm cyfrowych .

Po szóste: program w ogóle nie wspomina o nieuchronnym spadku dochodów samorządów terytorialnych. Uszczerbek w ich budżetach będzie znaczący, a przecież w następstwie kryzysu i pandemii wydatki i potrzeby bardzo wzrosły.

Sumując – w walce o władzę politycy, do których dziś należy przywilej stanowienia prawa i przepisów podatkowych postanowili przedsiębiorców, a więc tych, którzy tworzą fundamenty bytu narodu i państwa, w tym jego potencjał gospodarczy –  pogrążyć zamiast wspomóc w wyprowadzeniu firm z kryzysu.

Polscy przedsiębiorcy mówią dość

Dlatego nie ma zgody i polscy przedsiębiorcy powinni powiedzieć dość .

W Polsce jest około 2,15 mln przedsiębiorstw. 97% to mikrofirmy zatrudniające do 10 pracowników, 2,5% to małe przedsiębiorstwa zatrudniające do 50 pracowników, 0,7% to firmy średnie zatrudniające do 250 pracowników. Łącznie w tych przedsiębiorstwach pracuje ponad 6,8 mln ludzi. Ponieważ w sektorze przedsiębiorstw pracuje 10 mln ludzi, to zatrudnienie w małych i średnich firmach stanowi około 68% zatrudnienia całkowitego. Tu należy dokonać korekty. Powyżej przytoczone liczby to dane oficjalne GUS. A przecież wiemy, że małe i średnie firmy zatrudniają znaczną grupę pracowników „na lewo”, czy jak kto woli „na czarno”. Co więcej, to w tych firmach pracują najczęściej nie ewidencjonowani obcokrajowcy, głównie Ukraińcy. Ich liczbę szacuje się na około 1 mln. Zatem oficjalne dane są poważnie zaniżone w stosunku do stanu faktycznego.

Sektor małych i średnich przedsiębiorstw wytwarza według GUS około 50% PKB. I ponownie komentarz. Są to dane oficjalne, czyli zaniżone. Według szacunków od 10 do 20% obrotów właśnie w grupie małych i średnich przedsiębiorstw nie jest ujętych w statystyce. Wynika to głównie z opresyjnego systemu podatkowego i nierównej konkurencji z dużymi firmami.

Polskie małe i średnie firmy działają głównie w usługach i handlu. 75% wszystkich MŚP funkcjonuje w tych sektorach. Przypomnieć należy, że to właśnie one zostały najbardziej dotknięte kryzysem ekonomicznym i zakazami funkcjonowania.

Ponieważ dochody w sektorze MŚP są obciążone relatywnie wyższymi podatkami, akcyzą i narzutami na płace to jasnym jest, że te właśnie firmy są głównym dostarczycielem dochodów do budżetu państwa. Obciążenie to rośnie, gdyż firmy zagraniczne, na przykład handlowe, praktycznie nie płacą podatku dochodowego w Polsce. Korzystają one ze zwolnień, ulg, dofinansowania oraz bezkarnie stosują tak zwaną optymalizację podatkową.

Rodzime firmy monopolistyczne (energetyka, sektor paliwowy) mając wpływ na ceny sprzedawanych produktów „żerują” na polskich MŚP i konsumentach ustalając korzystną dla siebie marżę. Przykładem Orlen, który chwali się zyskami nie informując, że są one efektem wysokiej ceny paliw na stacjach benzynowych przy niskich kosztach zakupu. Mówiąc wprost – klient i MŚP płaci i… niech miny nie traci.

Otrzymujemy obraz, z którego wynika, że MŚP dominują w zatrudnieniu, wytwarzaniu PKB, mają największy udział w finansowaniu budżetu państwa i wielu innych dziedzin. Jeśli jest się twórcą ponad połowy produktu wytwarzanego przez całe społeczeństwo, to powinno się mieć wpływ na najważniejsze decyzje gospodarcze. Prawda brzmi jednak ponuro. O polityce gospodarczej państwa i losie małych i średnich firm decyduje wąskie gronie urzędników, polityków i współpracowników premiera Mateusza Morawieckiego bez pytania o zdanie polskich przedsiębiorców a nawet, jak pokazują fakty, wbrew ich oczekiwaniom.

Dlatego przedsiębiorcy powinni zgłosić sprzeciw, powiedzieć dość.

Powinni zażądać, by co najmniej 25% kwoty, która ma zostać rozdysponowana z KPO znalazła się w dyspozycji przedsiębiorców i by to oni zdecydowali o sposobie jej wydatkowania.

Przedsiębiorcy powinni również spośród siebie wybrać członków zespołu monitorującego i kontrolującego wydatki z programów rządowych.

Przedsiębiorcy powinni ponadto przedstawić swoje krytyczne stanowisko wobec Polskiego Ładu i wprowadzić w nim zmiany zgodne z interesem przede wszystkim polskiej małej i średniej przedsiębiorczości.

By nasze postulaty zostały spełnione, a jednocześnie by polscy przedsiębiorcy na trwałe uzyskali prawo współdecydowania o najważniejszych kwestiach ekonomiczno – społecznych dotyczących narodu i państwa podjęliśmy decyzję o zbieraniu podpisów pod społecznym projektem ustawy o Powszechnym Samorządzie Gospodarczym. Taka organizacja o szerokich kompetencjach powinna reprezentować interesy polskich przedsiębiorców  wobec władz państwowych, samorządowych, związków zawodowych, mediów i innych instytucji społecznych. Prawo nakazuje, by pod projektem ustawy zebrać 100 tysięcy podpisów poparcia. W najbliższym czasie przystępujemy do działania tak, by Sejm mógł wprowadzić pod obrady ten fundamentalny dla polskich przedsiębiorców dokument.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *